Mycie zębów może uchronić przed zawałem

Chorobę naczyń wieńcowych – główną przyczynę zgonów w USA – łączy się zwykle z paleniem tytoniu, brakiem aktywności fizycznej i zbyt tłustą dietą.

Ale ostatnio lista czynników ryzyka powiększyła się o infekcje. Niektóre badania wskazują na powiązanie między zakażeniem dziąseł i chorobą niedokrwienną mięśnia sercowego.

Bakterie występujące w jamie ustnej wykryto także w blaszkach miażdżycowych wyściełających uszkodzone naczynia wieńcowe. Gdyby udało się udowodnić związek przyczynowy między tymi zjawiskami, wczesne leczenie chorób dziąseł mogłoby zapobiec setkom zawałów serca rocznie.

Co najmniej połowa Amerykanów powyżej 30 roku życia cierpi na łagodne zapalenie dziąseł powodowane przez płytkę nazębną. (W Polsce całkowicie zdrowe przyzębie ma w tym wieku zaledwie 6.3% osób – przyp. red.)

Nie leczone, może prowadzić do zapalenia przyzębia. W tym przypadku bakterie zasiedlają kieszonki między dziąsłami i zębami, powoli uszkadzając tkanki i kość, co kończy się ostatecznie utratą zębów.

Mniej więcej jedna trzecia Amerykanów, którzy przekroczyli trzydziestkę, cierpi na jedną z form tego typu zapalenia, a głównym czynnikiem ryzyka jest palenie tytoniu.

Ostre zapalenie przyzębia może powodować choroby serca, gdyż wywołuje lekki stan zapalny w całym organizmie. Substancje uwalniane podczas odpowiedzi odpornościowych w kieszonkach dziąsłowych prawdopodobnie rozprzestrzeniają się naczyniami krwionośnymi i pobudzają wątrobę do produkcji białek, które powodują zapalenie ścian naczyń krwionośnych i tworzenie zakrzepów. Może to prowadzić do miażdżycy naczyń wieńcowych

i w efekcie do zawału serca.

Jedną ze wspomnianych wcześniej uwalnianych substancji jest prawdopodobnie białko C-reaktywne (uważane za zwiastun choroby serca), którego stężenie w osoczu pacjentów z zapaleniem przyzębia jest zwiększone.

Według innej teorii, drobnoustroje mogą rozprzestrzeniać się z jamy ustnej i uszkadzać naczynia krwionośne.

Wyniki badań epidemiologicznych nie są jednoznaczne. W niektórych nie wykazano związku między paleniem tytoniu i zapaleniem przyzębia,

a w dwóch niedawno zakończonych badaniach prospektywnych w ogóle nie stwierdzono żadnych powiązań. Część naukowców sądzi, że przyjęto zbyt zawężoną definicję zapalenia tkanek okołozębowych.

„W rzeczywistości powinien istnieć związek między zapaleniem przyzębia a zakażeniem” -twierdzi Robert J. Genco ze State University of New York w Buffalo.

Lecz dotąd w prawie każdym badaniu, niezależnie czy znaleziono powiązanie, czy nie, opierano się na zaobserwowanym przez chorego lub zmierzonym ubytku kości, głębokości kieszonki dziąsłowej czy obniżeniu dziąsła – charakterystycznych objawach zapalenia, które w chwili badania pacjenta mogło być już od dawna wyleczone.

Wysokie ryzyko powinno jednak zostać wykryte nawet w takich badaniach, trudno byłoby natomiast udowodnić istnienie słabych powiązań tego typu. Dodatkowo sprawę komplikują predyspozycje genetyczne niektórych osób do nadmiernie wyrażonej odpowiedzi zapalnej, prowadzącej zarówno

do choroby serca, jak i zapalenia przyzębia.

Badanie wpływu leczenia chorób przyzębia na ustąpienie sercowych dolegliwości zapewne rozstrzygnęłoby kwestie sporne. Naukowcy z SUNY w Buffalo i University of North Carolina w Chapel Hill latem tego roku rozpoczną badania pilotażowe trzech grup po 300 pacjentów. Tymczasem leczenie krwawiących dziąseł tak czy owak nie jest złym pomysłem.

James D. Beck z Chapel Hill twierdzi: „Poprawisz stan zdrowia jamy ustnej, a może przy okazji zyskają na tym inne twoje narządy”.

inf.wł.