Leczenie stomatologiczne pod przymusem

Stomatolog dziecięcy z Santa Fe w Nowym Meksyku został oskarżony o stosowanie przemocy wobec małych pacjentów. Zbiorowy pozew złożyło 8 rodziców, czterystu innych rozważa taką możliwość.

Dr Michael Davis, stomatolog dziecięcy z wieloletnią praktyką, został oskarżony o nadużywanie urządzenia krępującego ruchy pacjenta. Stabilizator, zwany potocznie "papoose" działa podobnie jak kaftan bezpieczeństwa – uniemożliwia małym pacjentom wykonywanie jakichkolwiek gestów podczas zabiegu. Jego nazwa pochodzi z języka Indian Narragansett, którzy w ten sposób nazywali wykonaną ze skóry kołyskę służącą do przewożenia dzieci na odległe tereny łowieckie. Przypominała ona dzisiejsze śpiwory i posiadała szelki, dzięki którym indiańskie mamy mogły założyć kołyskę na plecy, a jednocześnie mieć pełną swobodę ruchów.

Współczesne stabilizatory ruchu pełnią inną funkcję – najczęściej są wykorzystywane podczas badań diagnostycznych, w trakcie których pacjent nie powinien się ruszać. Niekiedy nakłada się je również wyjątkowo niespokojnym lub agresywnym pacjentom przed wymianą opatrunków lub bolesnym badaniem. Amerykańska Akademia Stomatologii Dziecięcej (AAPD) dopuszcza stosowanie papoose w wyjątkowych przypadkach, w których dziecko nie chce współpracować z lekarzem, a zabieg ze wskazań medycznych bezwzględnie musi zostać wykonany. W wytycznych dotyczących użycia stabilizatorów podkreśla jednak, że należy ich używać w możliwie jak najkrótszym czasie, w taki sposób, aby nie spowodować zranienia pacjenta i zawsze po uzyskaniu pisemnej zgody rodziców.

Jak się jednak wydaje, dr Davis nie przejmował się zaleceniami AAPD i stosował papoose rutynowo, pacyfikując w ten sposób trudnych pacjentów. W trakcie leczenia dzieci miały unieruchomioną głowę i ręce, a w ustach umieszczony rozwieracz szczęki. Te najbardziej niespokojne i pobudzone były również bite po głowie i zastraszane psychicznie.

– Doktor przywiązał mnie do fotela i powiedział, żebym się zamknął – powiedział pięcioletni Rogan Cook. – Po wizycie u dr Davisa odkryłam na nadgarstkach mojej siedmioletniej córeczki czerwone ślady pozostawione przez paski stabilizatora – wyznała Kristina Gonzalez. – Do dzisiaj Clarissa wybucha płaczem, kiedy słyszy słowo "dentysta".

W podobny sposób opisują reakcję swoich dzieci inni rodzice. Niektórzy z nich dysponują zdjęciami wykonanymi po powrocie dziecka z kliniki, na których widać zadrapania i skaleczenia na twarzy – fizyczny dowód stosowanej wobec nich przemocy. – Wraz z innymi rodzicami złożyliśmy skargę na pana Davisa w kalifornijskim stowarzyszeniu dentystów oraz zawiadomiliśmy policję – stwierdził Chris Cook, ojciec małego Rogana. – Zorganizowaliśmy również protest przed jego gabinetem.

Jednak zdaniem dr Davisa wszystkie te oskarżenia są bezpodstawne. – Jestem zastraszany i nękany, mimo iż nigdy, w żadnym przypadku, nie przekroczyłem zaleceń AAPD. Stosowałem stabilizator tylko wtedy, kiedy musiałem, zawsze po podpisaniu przez rodziców formularza zgody. Rodzice byli świadomi, w jaki sposób będzie przebiegać zabieg i dlaczego ich dziecko musi zostać unieruchomione. Teraz przypina mi się łatkę dentystycznego sadysty, który uwielbia znęcać się nad bezbronnym pacjentem.

Jak na razie dr Davis nie został oskarżony o popełnienie przestępstwa, nie wszczęto również wobec niego postępowania dyscyplinarnego. Jednak rodzice zgodnie przyznają, że nigdy nie byli proszeni o podpisanie zgody na zastosowanie stabilizatora krępującego ruchy dziecka.

W Polsce pasy bądź kaftany unieruchamiające można stosować tylko i wyłącznie w szpitalach i tylko wobec osób z zaburzeniami psychicznymi. Zasady krępowania pacjentów reguluje ustawa o ochronie zdrowia psychicznego.

B.Sz.