Leczenie kanałowe w pełnym komforcie. Czy to możliwe? [WYWIAD]

Leczenie kanałowe, z definicji polegające na usunięciu chorobowo zmienionej miazgi z komory i kanałów zęba, wielu pacjentom kojarzy się bardzo negatywnie. Endodoncja obrosła mitami bardzo skomplikowanych i bolesnych zabiegów. Czy dzisiaj, w dobie tak bardzo zmieniającej się stomatologii, możliwe jest już całkowite wyeliminowanie bólu podczas leczenia kanałowego? Jakie są światowe trendy w kwestii kontroli bólu w gabinecie stomatologicznym? O tym rozmawiamy z dr n.med. Aleksandrą Palatyńską-Ulatowską, p.o. kierownika Zakładu Endodoncji Uniwersytetu Medycznego w Łodzi oraz Kamilą Wojtulewską-Hańczaruk, dyrektorem generalnym Septodont Polska, producenta znieczuleń.

Czy dziś możemy już mówić o bezbolesnym leczeniu kanałowym? Czy udało się już ten ból całkowicie wyeliminować? – pytamy dr A. Palatyńską Ulatowską.

Myślę, że tak, choć oczywiście podejście pacjenta jest niezwykle istotne. Mamy nowe systemy do znieczuleń, które efektywnie pomagają leczyć endodontycznie. Pacjenci, którzy kojarzą leczenie kanałowe z bólem, już w tej chwili naprawdę nie powinni się obawiać. Myślę, że teraz tylko lekarz, który umiejętnie takie znieczulenie podaje, może w bardzo prosty sposób sprawić, że pacjent podczas zabiegu będzie czuł się komfortowo.

Znieczulenia się zmieniają. Producenci dostarczają nowe systemy i rozwiązania. W jaki sposób zmienia to endodoncję?

Endodoncja na pewno ewoluuje. Nowe metody i techniki cały czas wchodzą na rynek. Mamy nowe igły dające lepsze możliwości zaaplikowania środków znieczulających, które jednocześnie są coraz bardziej efektywne. W tej chwili ważna jest aseptyka, czyli wszystko to, co jednorazowe. Mamy nowoczesny system jednorazowych karpul do znieczulenia, które też sprawiają, że pacjent komfortowo jest znieczulany i jednocześnie zapobiegamy przenoszeniu chorób.

Część pacjentów obawia się jednak nawet samego podania znieczulenia, ukłucia igłą.

Oczywiście, ale są też pacjenci którzy w ogóle boją się wizyty w gabinecie dentystycznym. Myślę, że tu już najważniejsza jest relacja lekarz-pacjent, zaufanie do lekarza. Ważny jest sposób w jaki lekarz rozmawia, podaje zniecznulenie. Mamy różne techniki znieczulenia z wyjątkowo efektywnymi środki, ale sam moment podania znieczulenia w dużej mierze zależy wciąż od lekarza.

Zmieniają się jednak nie tylko środki znieczulające, ich skład i skuteczność, ale też sama technika podania. Niekoniecznie musi to być „igła”.

– Mamy bardzo szerokie portfolio leków do znieczulenia. Zmieniają się też formy podania tego znieczulenia pacjentowi. Oczywiście najpopularniejszą pozostaje iniekcja (wstrzyknięcie leku), ale są też żele powierzchniowe. Ze światowych nowin w tym temacie warto wspomnieć o sprayu do nosa, który w Stanach Zjednoczonych już jest dostępny. Mam nadzieję, że w Polsce również będzie. Podobnie jak liczymy, że uda się w naszym kraju zarejestrować leki cofające znieczulenie. Często pacjenci nie chcą znieczulenia, bo kilka godzin po zabiegu maja odrętwiałe usta. Lek, o którym mówię, zastosowany już po zabiegu, pozwoli tego uniknąć. Środków i technik jest oczywiście bardzo dużo. Pamiętajmy jednak, że na kontrolę bólu składa się bez wątpienia kilka czynników. Rozmowa z pacjentem, edukacja, rozładowanie stresu są równie ważne. Badania wskazują, że wśród trzech pierwszych czynniki na liście powodów niechęci do gabinetu – dwa wiążą się z bólem. To niezwykle ważny temat dla stomatologa, który jeżeli chce odnosić sukces, musi liczyć się z odczuciami pacjentów – dodaje Kamila Wojtulewska-Hańczaruk z firmy Septodont Polska.