Dentonet
BLOGOSFERA
BLOGOSFERA
E-mail

Pinokio u dentysty, czyli kłamstwo na fotelu

0 Komentarze | Publikacja:
Poleć artykuł Drukuj artykuł Wielkość czcionki - +
Pinokio u dentysty, czyli kłamstwo na fotelu

Pinokio u dentysty, czyli kłamstwo na fotelu

Zimowe przedpołudnie, ciekawe wizyty – od protetyki, analizy okluzji, przez krwawe ekstrakcje, aż po pedodoncję. Całkiem miły dzień, który… może zepsuć głupota i ludzka upartość. Dzisiaj pracuje jako asysta dr Ani. Wiecie dlaczego lubię pracować z pasjonatami stomatologii? Odpowiedź jest prosta.

Miałam szczęście trafić do zespołu, w którym lekarz widząc grymas zaciekawienia na twarzy asystentki/higienistki z uśmiechem potrafi przybliżyć i wytłumaczyć dany problem. I choć wiem, że być może niektórych informacji nie będę mogła wykorzystać w pracy ze swoim pacjentem to warto mieć wyobrażenie o tym nad czym pracujemy, co jak działa, jak zachodzą niektóre procesy.

Czasem pacjent po wizycie higienizacyjnej pyta: „Wie Pani… jestem umówiony na usunięcie aż trzech ósemek! Boję się…” lub „Za tydzień mam pobierane wyciski do analizy zgryzu. Nie orientuje się Pani czy to boli?”. Znając szczegóły tych procesów możemy udzielić fachowej informacji. Jest grupa pacjentów, którzy boją się lub wstydzą zapytać lekarza o niektóre rzeczy. Łatwiej przychodzi im to w gabinecie higieny. Nie ukrywam, że lubię faktami stomatologicznymi imponować rodzinie i znajomym. A oni jednocześnie nabierają do mnie zaufania i przekonują innych do, jak to mówią, „porządnego, profesjonalnego czyszczenia” w gabinecie.

KŁAMIE RODZIC. Dzisiaj w planie dnia miałyśmy dwie wizyty dzieciaków. Na samym końcu grafiku. Obie z nich skłoniły mnie do przemyśleń na temat kłamstw w gabinecie stomatologicznym. Pierwszy pojawił się Jaś z mamą [imię zmieniono na potrzeby publikacji]. Wskoczył na fotel i od razu zaczął wypytywać o nagrody przeznaczone dla niego za przybycie do gabinetu. Pani Doktor poinformowała, że wszystko zależy od tego czy porządnie wyszorował ząbki. I tak oburzony 6-latek, chciał lub nie, musiał pokazać zębiska, aby dostać to po co przyszedł. I tutaj moja dygresja – czy nie uważacie, że idąc do stomatologa powinno się umyć zęby? Czy przez wizytą u ginekologa nie powinno się wziąć prysznica i zadbać o higienę? Czy zanim wybierzesz się do laryngologa nie wyczyścisz uszu? Dla mnie sprawa jest jasna. Ale dla niektórych rodziców chyba jeszcze niestety nie… Nie jestem pedagogiem ani matką i daleko mi do snucia eksperckich teorii na temat wychowania, ale według mojej opinii dzieci powinny brać przykład z rodziców i przynajmniej w minimalnym stopniu się ich słuchać. Wyjścia są dwa. Małemu Jasiowi albo nigdy nie pokazano jak myje się zęby, albo rodzic nie jest w stanie przypilnować go w tej kwestii.

Oj oj oj Jasiu… a co to? Nie zdążyłeś umyć dzisiaj ząbków?”.

Pani Doktor!! On dzisiaj mył zęby dwa razy, sama widziałam! Niemożliwe, że nie widać. Szorował je po kilka minut!”.

Aby udowodnić rodzicowi, że jednak nie jest to prawdą, Pani Doktor zebrała zgłębnikiem dość spory nalot i zaprezentowała mamie. Jak możemy się domyślać, kobieta dalej zaprzeczała jakoby był to „brudek”… I tak sprzeczała się jeszcze dobre 10 minut. I całe szczęście, że moją twarz zakrywała maseczka, okulary i czepek. Domyślacie się na pewno… irytacja i złość. Podziwiam lekarzy za opanowanie w takich newralgicznych momentach. Mama nie dała się przekonać, ale za to Jasiu dostał fajny instruktarz J 

KŁAMIE DZIECKO, ALE… Następny w kolejce był Konrad z tatą. Młody niepewnie kroczył w kierunku fotela, ale koniec końców rozgościł się zabezpieczony serwetą i z okularami słonecznymi na nosie. Stan higieny praktycznie identyczny jak u poprzednika. Ale tym razem jedynym komentarzem rodzica było „tak, tak” lub znaczące „yhym…”. W takim wypadku przyjęta została inna taktyka.

Konradku powiedz Pani Doktor czy myłeś dzisiaj ząbki?”.

Padło niepewne, pełne lęku, ciche „Tak”.

Na pewno? Przyznaj się Pani Doktor, myłeś dzisiaj zęby?”.

Do oczu malucha napłynęły łzy, dolna warga zaczęła lekko drgać i przedstawiono akt przyznania się do winy. Często mawia się, że dziecko i pijany prawdę Ci powie. I tak też było w tym przypadku. Moja irytacja i złość zamieniły się w uczucie przykrości. Było mi tak po prostu po ludzku przykro, że rodzic nie dba o zdrowie swojego dziecka. Było mi też żal rodzica, że nie wie jakie mogą być konsekwencje takich zaniedbań.

KŁAMIE DOROSŁY. Tutaj każda z nas mogłaby sypać przykładami jak z rękawa. A to pacjentka wymoczy sobie protezę w wybielaczu, ale i tak twierdzi, że akryl zmienił kolor pod wpływem działania jej śliny i biernego palenia tytoniu, na które naraża ją mąż (ta historia niestety nie jest wyssana z palca!). A to jakiś pacjent niemogący sobie poradzić z dolegliwościami spowodowanymi zapaleniem dziąseł, ogrooomnym kamieniem i przykrym zapachem (wręcz odorem) z ust zgłasza się do gabinetu, a zapytany o higienę twierdzi, że używa elektrycznej szczoteczki trzy razy dziennie, rano i wieczorem nitkuje zęby i korzysta z irygatora. W takim momencie mam ochotę odpowiedzieć, że w przyszłym tygodniu wybieramy się z ekipą z kliniki na Karaiby, zahaczamy o Meksyk, a mamy jeszcze jedną wolne miejsce i czy nie chciałby z nami lecieć. Oczywiście choć jesteśmy placówką prywatną to za jego lot zapłaci NFZ, a za pobyt Kasia z recepcji, bo jest jej ulubionym pacjentem…

Ludzi kłamali, kłamią i kłamać będą. Kłamstwo nie zawsze jest złe, ale to wie prawdopodobnie każdy. Żadna z nas nie powie czteroletniemu dziecku, że Święty Mikołaj nie istnieje i wyobrażenia o nim to po prostu zwykłe bujdy. Zdarza się również, że nie jesteśmy świadomi swoich kłamstw. Ale wiem jedno – kłamstwo w gabinecie stomatologicznym nie popłaca, bo może zostać bardzo szybko zweryfikowane 😉 Warto uświadomić swoich pacjentów 🙂