Zabójcza szczoteczka do zębów

Każdy z miłośników amerykańskich kryminałów wie doskonale, że w rękach pozbawionego skrupułów mordercy poczciwa szczoteczka do zębów może stać się śmiercionośnym narzędziem, wykorzystywanym podczas napaści na współwięźniów lub strażników.

W ostatnich latach skala tego zjawiska stała się na tyle duża, iż władze penitencjarne ogłosiły przetarg na specjalny model szczoteczki, której nie dałoby się wykorzystać w niecnych zamiarach.

Trudno się tej decyzji dziwić, gdyż w ciągu roku w amerykańskich więzieniach strażnicy konfiskują setki prowizorycznych noży będących przeróbką szczoteczek do zębów. Proces ich "produkcji" trwa kilkanaście minut i praktycznie nie wymaga użycia żadnych narzędzi – potrzebna jest jedynie zapalniczka i żyletka. Tak zmodyfikowane urządzenie jest naprawdę groźne i naprawdę można nim pozbawić kogoś życia. Przykładem może być historia skazanego za pedofilię Mitchella Harrisona, któremu współwięźniowie podrżnęli gardło za pomocą sprytnie zmodyfikowanej szczoteczki.

Zamiast tradycyjnej szczoteczki – elektryczna?
Zdaniem władz więziennych, pewnym remedium na obecną sytuację byłoby zastąpienie tradycyjnych szczoteczek elektroniczną wersją tego urządzenia. Pomysł ten wcielono w życie w kilku więzieniach o złagodzonym rygorze, jednak rezultaty okazały się mocno niezadowalające. Po pierwsze, więźniowie szybko znaleźli dla elektrycznych szczoteczek nowe zastosowanie i masowo przerabiali je na maszynki do tatuażu. Tymczasem tatuowanie ciała jest w amerykańskich więzieniach surowo zabronione i zalicza się do przestępstw, za które można trafić do karceru. Władze wychodzą z założenia, że tatuaże stanowią oznakę przynależności do gangów i podsycają agresję wśród osadzonych.

Pomysł wyposażenia więźniów w elektryczne szczoteczki upadł również dlatego, że część społeczeństwa energicznie zaprotestowała przeciwko takiej rozrzutności. Rozdawanie więźniom elektrycznych szczoteczek uznano za wyjątkowo demoralizujące rozwiązanie, w sytuacji gdy wiele biednych rodzin nie stać na kupno zwykłych.
Sprawę komplikuje fakt, iż w tym samym czasie rzecznik więzienia w Coffield wystosował do władz federalnych petycję, w której przekonywał, iż więźniowie nie powinni mieć dostępu do nici dentystycznych. W opinii służb penitencjarnych ten pożyteczny produkt do higieny jamy ustnej nagminnie służy więźniom do przesyłania grypsów i kontrabandy, często jest również wykorzystywany do budowy nunczako i garoty (patrz Nietypowe zastosowanie nici dentystycznej).

Jak na razie władze nie mają pomysłu, jak pogodzić prawo więźniów do opieki medycznej z wymogami bezpieczeństwa, dlatego zabójcze szczoteczki do zębów wciąż zbierają krwawe żniwo. W latach 2010-2015 ponad 2400 strażników więziennych zostało rannych w czasie ataku przestępców uzbrojonych w noże "domowej roboty". Straty wynikające z niezdolności do pracy poszkodowanych oszacowano na 1.125.000 dolarów. W tym samym czasie w więziennych bójkach z użyciem samodzielnie wykonanych noży zostało rannych prawie 3 000 osadzonych, z czego ponad 260 nie przeżyło napaści.

B.Sz.