Nic nie wypadnie z koszyka

Na środowym posiedzeniu sejmowej Komisji Zdrowia wiceminister Sławomir Neumann po raz kolejny zapewnił, że koszyk medycznych świadczeń gwarantowanych nie będzie ograniczany.

– Jak na razie ten koszyk będzie rozszerzany – zapewnił nawet minister.

Pod nieobecność szefa resortu, Neumann tłumaczył się z dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych, chwaląc zalety nowego rozwiązania, ale nie podając żadnych szczegółów. W każdym razie pacjenci, którzy zdecydują się na takowe ubezpieczenia, nie będą zwolnieni z opłacania składki zdrowotnej.

Według ministra na prywatne leczenie już teraz wydajemy ponad 30 mld złotych, a system dodatkowych ubezpieczeń tylko uzupełni publiczny system opieki zdrowotnej, a nie go zastąpi.

Neumann nie podał jednak żadnych konkretów, a co gorsza poinformował posłów, że założeń do przyszłej ustawy nie da się przygotować od razu. Przynajmniej nie do końca tego roku!

Reasumując – koszyk świadczeń zdrowotnych (jak rozumiemy również stomatologicznych) nie będzie ograniczany, a w porywach nawet rozszerzany. Natomiast, czy w przypadku dodatkowych ubezpieczeń będziemy mieli (już oficjalnie) publiczną służbę zdrowia „dwóch prędkości” – tego nadal nie wiemy.

W związku z tym rodzi się pytanie: jaki był cel wcześniejszych enuncjacji ministra i prezes Pachciarz o konieczności ograniczania koszyków (w tym stomatologicznego)?

Zapewne chodziło o puszczenie próbnego balonu, jaka będzie reakcja środowiska lekarskiego i pacjentów. Ba, istnieją podejrzenia, że ograniczenie koszyka stomatologicznego miało nastąpić wcześniej, niejako tylnymi drzwiami.

Jednak zarówno media, pacjenci, medycy, jak i nasz lekarski samorząd wszczeli alarm i resort zdrowia oraz NFZ zmuszeni byli się wycofać.

Pytanie tylko, co dalej?

opr. tch