Dentonet
LEKARZ
E-mail
WYBIERZ KATEGORIĘ
Aktualności
Prawo i finanse
Praca w gabinecie
Student
Edukacja i technologie
Medycyna

Na marginesie Kongresu Warszawskiego

Publikacja:

Na marginesie Kongresu Warszawskiego

Jak wiadomo z Kalendarium, 26 kwietnia, w sobotę, odbył się Warszawski Kongres Endodoncja-Periodontologia, zorganizowany przez firmę S+M Detal. Byłam tam, widziałam, wysłuchałam, skosztowałam znakomitego jedzenia i – w drodze powrotnej do domu naszło mnie kilka refleksji, którymi zamierzam się z Dentonautami podzielić.

Pierwsza refleksja z Kongresem niewiele ma wspólnego. Otóż w budynku Rektoratu A. M. w Warszawie bywam znacznie częściej, niż w Centrum Kształcenia Podyplomowego na Marymonckiej. Porównanie obu siedzib instytucji bez wątpienia naukowych daje wiele do myślenia… W siedzibie Jego Magnificencji prof. Janusza Piekarczyka czuję się nieco onieśmielona, bardziej przypomina to Sheraton niż biura wyższej uczelni. Odwrotnie z Centrum na Marymonckiej. Ponure postalinowskie gmaszysko przypomina podrzędny dworzec kolejowy, wliczając w tę ocenę stan toalet dla Pań.

Tym większe moje uznanie dla Zofii Konopnickiej, która w tak mało reprezentacyjnym otoczeniu potrafiła zorganizować spotkanie naukowe poparte znakomitym cateringiem. Może przesadzam i może się czepiam, ale dwa dni po Kongresie brałam udział w Ogólnopolskim Zjeździe Szkoleniowym dla Kierowników Specjalistycznych Zakładów i Katedr Akademii Medycznych całego kraju, który odbywał się właśnie w ekskluzywnej siedzibie Rektoratu przy Żwirki i Wigury.

Zgoda: jedzenie było bez porównania gorsze. Może dlatego, że za udział w Kongresie Pani Zofii trzeba było zapłacić, a prof. Piekarczyk zapraszał za darmo? To zderzenie, w krótkim czasie, dwu odmiennych rodzajów elegancji, prowokuje mnie do zadania pytania: czemu tak się dzieje, że utytułowani Państwo Profesorostwo, Docentostwo i inni, etatowi pracownicy wyższych uczelni medycznych spotykają się w otoczeniu „pięciogwiazdkowym”, a zwykły, szary dentysta musi się uczyć w warunkach (powtarzam) dworcowych? W dodatku jeszcze za to płacąc?

Wnioski zostawiam Państwu, to miała być tylko refleksja pierwsza.

Teraz druga: spotykamy się wielokrotnie na rozmaitych szkoleniach i kursach, realizując oczywistą potrzebę podnoszenia kwalifikacji. Podkreślam i uwypuklam – nie oceniam wartości merytorycznej Kongresu Warszawskiego, nie mam do tego żadnego prawa. Ale zastanawia mnie, czy P.T. organizatorzy tego rodzaju spotkań mają świadomość, że Polska nie mieści się w Warszawie? Ani Krakowie, ani w żadnym innym wielkim mieście z Akademią Medyczną?

Do ponurego gmachu na ul. Marymoncką zjechało kilkuset stomatologów z całego kraju. W większości byli to praktycy, pracujący prywatnie, daleko od Stolicy, bardzo często „na swoim”. Chcieliby podnieść wartość swej pracy, w każdym rozumieniu słowa „wartość”. Zapłacili pieniądze nie tylko (i chyba nie przede wszystkim) za świetny lunch i znakomitą atmosferę. Zapłacili również za wiedzę i w zasadzie ją otrzymali…

Dlaczego tylko „w zasadzie”? Rozmawiałam z kilkorgiem uczestników Kongresu. Głównie z tymi przybyłymi z daleka. Uświadomili mi dwie fundamentalne prawdy: po pierwsze, to nie Oni powinni płacić za udział w przedsięwzięciu podnoszącym ich kwalifikacje. Ustawa zobowiązuje do samokształcenia, ale nic nie mówi o tym, że ów obowiązek ma być realizowany z kieszeni lekarzy. Było wiele głosów (nie bezpodstawnych) mówiących o tym, że minęły złote lata prywatnej stomatologii. Z niewielkiego gabinetu, zwłaszcza na tzw. prowincji daje się wyżyć, ale kokosy, o których czasem tu i ówdzie słyszymy pozostają, niestety w sferze pobożnych życzeń. Po drugie, zdobyta wiedza powinna wszak czemuś służyć.Z szacunkiem i bez złośliwości mówiono w kuluarach o treści wykładu prof. Górskiej. Znacznie więcej w nim było informacji o nowej klasyfikacji chorób przyzębia, niż o nowych sposobach ich leczenia. Wiedza dotycząca nowej klasyfikacji stomatologowi-praktykowi naprawdę do niczego nie jest potrzebna. Cóż z tego, że coś, co dawniej nazywało się tak, dziś nazywa się inaczej, skoro przede wszystkim trzeba umieć to leczyć. Skądinąd interesujące, lecz czysto akademickie dywagacje Pani Profesor nie pomogą w niczym zwykłym zjadaczom chleba przybyłym z krańców Polski po konkretne informacje.

Pan dr Maciej Czerniuk z kolei posłużył się bardzo ciekawą prezentacją multimedialną. Niestety, jedynie na jej podstawie nie można było nauczyć się, jak chirurgicznie postępować z przyzębiem. Jeśli ktoś nigdy wcześniej tego nie robił, bo obejrzeniu prezentacji z pewnością nie odważy się zacząć.

Paradoksem jest, że nawet wykłady praktyków dla praktyków, które – wydaje się – powinny zaspokoić oczekiwania uczestników Kongresu, również niewiele mogą wnieść. Znakomity dr Zbożeń, którego wiedzę i doświadczenie osobiście wielce szanuję, nie zagłębiał się w meandry naukowych aspektów leczenia endodontycznego. To praktyk, chcący pomóc innym praktykom, wydawałoby się więc, że przecież o to właśnie chodzi.

I znów: moi rozmówcy, inni uczestnicy Kongresu skarżyli się na rzecz podstawową. Skąd wziąć odpowiednie wyposażenie, a przede wszystkim czym za nie zapłacić? Propozycje dra Zbożenia daleko wybiegają poza możliwości finansowe dawnych Kas Chorych, obecnie N.F.Z. A większości pacjentów prywatnych po prostu dziś nie stać, by za leczenie kanałowe zęba zapłacić drogo. Rezygnują, dziękują i … No właśnie: cała zdobyta w Stolicy wiedza endodontyczna często kończy się po prostu ekstrakcją. Kuluarowe dyskusje trwały długo, ale nikt nie wymyślił, jak istniejącą sytuację poprawić.

Daleka jestem od wydawania kategorycznych sądów, nie mam również sensownego pomysłu, jak temu wszystkiemu zaradzić. Jako praktyk zdecydowanie biorę stronę uczących się, nie nauczających. Smutno, że tak wiele słyszałam głosów o zmarnowanych pieniądzach wydanych na udział w Kongresie. Że mimo wysiłków i starań organizatorów, tak wiele szkoleń, zjazdów i kursów trafia w próżnię. W odróżnieniu od dra Chwiłoca, który twierdzi, że zna sposób na podnoszenie kwalifikacji w swojej wąskiej specjalności, ja żadnego złotego środka, który uleczyłby chorą dziedzinę kształcenia podyplomowego w ogóle – nie widzę. Skoro mizeria finansowa uniemożliwia stosowanie najnowocześniejszych rozwiązań, zastanówmy się wspólnie, czy możemy coś w tej sprawie zrobić.

Najtańszy aparat do wykonywania zdjęć panoramicznych kosztuje ok. 50 000 PLN. Kolega z Hajnówki musi wysyłać swoich pacjentów aż do Białegostoku. Kupiłby oczywiście ten aparat, ale pięćdziesiąt tysięcy to Jego ponad roczny zarobek. Przecież trzeba dać jeść rodzinie i samemu sobie. Czy w dzisiejszej rzeczywistości finansowej państwa ktokolwiek odważy się na długoterminowy kredyt? Kolega z Hajnówki nie.

Opisałam powyżej swoje przemyślenia, do których skłonił mnie udział w Warszawskim Kongresie z nadzieją, że sprowokuję innych Dentonautów, naszych konsultantów, może Inne Autorytety i wszystkich, którym polska stomatologia leży na sercu, do dyskusji. Dyskusji, na temat „Jak wybrnąć z zaklętego kręgu chybionych szkoleń podyplomowych”.

Nikogo nie chciałam urazić, nikogo gloryfikować, napisałam po prostu co myślę, stawiając się w pozycji prowincjonalnego, prywatnego dentysty. Ta pozycja wydaje mi się być niewygodną i trudną. Będę oczekiwała na ewentualny odzew od mądrzejszych od siebie.

Grażyna C. Holtz

gch@ndc.pl

Na marginesie Kongresu Warszawskiego – przeprosiny i wyjaśnienie.

W związku z opublikowaniem w naszym serwisie artykułu „Na marginesie Kongresu Warszawskiego” (Dział WARTO WIEDZIEĆ – „Artykuły, streszczenia”) otrzymaliśmy list od autorki artykułu z prośbą o zamieszczenie w naszym serwisie, co niniejszym czynimy.

Poniżej zamieszczamy również wyjaśnienie naszej redakcji.

PRZEPROSINY:

Niniejszym oświadczam, że artykuł „Na marginesie Kongresu Warszawskiego” zawiera wyłącznie moje osobiste i całkowicie subiektywne przemyślenia i odczucia nt. systemu szkolenia podyplomowego lekarzy stomatologów. Nie reprezentuje on absolutnie zdania ani opinii jakiejkolwiek grupy osób. Ponieważ w artykule wymieniłam nazwiska niektórych Wykładowców, którzy mogli poczuć się urażeni,

niniejszym:

Przepraszam Panią Profesor Renatę Górską oraz Pana Doktora Macieja Czerniuka za osobisty komentarz nt. wykładów wygłoszonych w ramach Warszawskiego Kongresu Endodoncja-Periodontologia. Zobowiązuję się nigdy więcej nie komentować niczyich wystąpień, bez uprzedniego uzgodnienia z zainteresowanymi.

Przepraszam również p. Zofię Konopnicką, organizatora Kongresu, za całą, wynikłą z mej winy, niezręczną sytuację.

Łącząc wyrazy szacunku

Grażyna C. HoltzWyjaśnienie Dentonetu:

W nawiązaniu do zamieszczonego w naszym serwisie artykułu „Na marginesie Kongresu Warszawskiego” oraz powyższego listu – przeprosin od Pani dr Grażyny C. Holz czujemy się w obowiązku wyjaśnić, co następuje:

DENTOnet.pl w dużej części opiera się na społecznikowskiej pasji naszych kolegów – stomatologów, którzy przesyłają nam swoje relacje oraz dzielą się z nami swoimi spostrzeżeniami i uwagami na różne stomatologiczne tematy. Jesteśmy im za to wdzięczni.

Tak również potraktowaliśmy artykuł, a właściwie list do redakcji, Pani Grażyny C. Holz.

DENTOnet.pl jest wolnym, internetowym medium, gdzie każdy może zamieścić swoją opinię, swoje przemyślenia i refleksje o ile poziom wypowiedzi jest odpowiedni a autor podpisuje się z imienia i nazwiska. Artykuł-list Grażyny C. Holz, choć może wydawać się kontrowersyjny, uznaliśmy za ciekawy głos w dyskusji na temat m.in. szkoleń. Autorka artykułu pisze w pierwszej osobie, co jest wystarczającym dowodem na to, że są to jej osobiste przemyślenia. Pod artykułem się podpisała, podając dodatkowo swój adres poczty elektronicznej, co również zdaje się potwierdzać fakt, że za to co pisze bierze pełną odpowiedzialność.

DENTOnet.pl jako dostawca treści oczywiście poczuwa się do odpowiedzialności za publikowane w serwisie materiały. Jednak głosy na Forum, listy do redakcji i różne przesyłane nam materiały, stanowią wyłącznie osobiste opinie Dentonautów. W związku z tym nasza redakcja nie ponosi z tego tytułu żadnej odpowiedzialności. Zaznaczamy to wyraźnie w naszej polityce prywatności (vide dział „prywatność” w dolnym menu).

W przypadku ww. artykułu odebraliśmy jednak pośrednio sygnały, że wymienione w nim osoby poczuły się urażone jego treścią. Wyjaśniając powyżej nasze stanowisko w tej sprawie wyrażamy ubolewanie, że tak się stało. Panią prof. Renatę Górska, Pana dr Macieja Czerniuka ze swej strony przepraszamy. Przepraszamy również organizatora Kongresu Panią Zofię Konopnicką za wszelkie stresy, których doznała po publikacji tego artykułu.

dr n. med. Tomasz Maria Kercz – Redaktor Naczelny

Tomasz Cherczyński – Dyrektor


POWIĄZANE ARTYKUŁY

stomatologia 7
Forum Młodych Dentystów podczas Kongresu FDI w Sydney Lekarz

Po raz pierwszy w ramach Światowego Kongresu Stomatologicznego FDI odbędzie się Forum Młodych Dentystów – wydarzenie dla początkujących dentystów i studentów stomatologii. Tegoroczny Kongres FDI zorganizowany zostanie pod koniec września w Sydney. W...