Dentonet
BLOGOSFERA
BLOGOSFERA
E-mail

Ratownicy pytają lekarza, a tu cisza …

0 Komentarze | Publikacja:
Poleć artykuł Drukuj artykuł Wielkość czcionki - +
Ratownicy pytają lekarza, a tu cisza …

Ratownicy pytają lekarza, a tu cisza …

Wywiad lekarski nie może dotyczyć tylko zagadnień związanych z uzębieniem. Stomatolog to nie „technik-zębowiec”, ale lekarz leczący pacjenta – osobę z problemem zdrowotnym, która zgłosiła się do placówki medycznej. O tym było tydzień temu. Dlaczego to takie ważne?

Może się zdarzyć – i się zdarza – sytuacja, w której zamiast dalszej diagnostyki i leczenia stomatologicznego lekarz dentysta proponuje niezwłoczne konsultacje i wdrożenie diagnostyki i leczenia internistycznego lub onkologicznego. Taka sytuacja jest nierzadko wynikiem „dochowania należytej staranności w procesie badania podmiotowego” – to oficjalnie brzmiące sformułowanie dobrze oddaje istotę zagadnienia. I można sobie wyobrazić wyrzuty sumienia lekarza (i inne nieprzyjemności) w razie kłopotów medycznych spowodowanych brakiem tej „należytej staranności”… Udar mózgu u pacjenta na fotelu stomatologicznym to sytuacja nieprzyjemna, trudna, ale – niestety – prawdopodobna.

Naprawdę przykro robi się wtedy, kiedy się okazuje, że pacjent ma ciężkie nadciśnienie i utrwalone migotanie przedsionków, a ostatnio leczył się nieregularnie, co okazało się w szpitalu, gdzie dotarła stroskana rodzina, bo pan doktor, właściciel „Kliniki Superząbek”, nie widział potrzeby zadania kilku pytań albo nie chciał mącić pastelowego nastroju niemiłymi informacjami o chorobach, albo uznał, że cena lasera jest gwarancją sukcesu…

A zupełnie niedobrze jest w sytuacji ciężkich zaburzeń krążeniowo-oddechowych, kiedy do gabinetu przybywa zespół ratownictwa medycznego (może to być zespół podstawowy, wszak nie zawsze dostępna jest „eska”) i ratownicy uprzejmie pytają, co robić albo robią swoje, zadając lekarzowi pytania o ciężar ciała pacjenta, schorzenia, ciśnienie, tętno sprzed pogorszenia itp… a tu cisza… i mikroskopy, lasery, komputery, bibliografie, tytuły i certyfikaty okazują się nieważne…

W dobie cyfryzacji, optymalizacji procedur i procesów trudno oczekiwać wprowadzenia w praktyce stomatologicznej nowej (?) pragmatyki diagnostycznej, ale są przecież dostępne formularze wywiadu w formie tabelarycznej, a w aptekach można kupić automaty do mierzenia ciśnienia z funkcją detekcji arytmii – obsługa jest prosta, już pani rejestratorka może wpisać odczyt do dokumentacji. Prawdziwy internista byłby oburzony, ale lepszy rydz niż nic.

PS. Aparat do mierzenia ciśnienia można kupić za około 30 złotych brutto (ze słuchawkami!)