Dentonet
BLOGOSFERA
BLOGOSFERA
E-mail

Spytała – dlaczego nie pojedziesz do Afryki?

0 Komentarze | Publikacja:
Poleć artykuł Drukuj artykuł Wielkość czcionki - +
Spytała – dlaczego nie pojedziesz do Afryki?

Spytała – dlaczego nie pojedziesz do Afryki?

            Pierwszy raz pojechałem do Kamerunu na początku 2011 roku, wtedy jeszcze nie miałem ani pomysłu na działalność, ani nie wiedziałem, jak się sprawy potoczą.

W szkole, w której pracuję, na korytarzu poznałem siostrę zakonną, pomogłem jej wieszać dekoracje świąteczne. Zamieniliśmy kilka zdań. Miesiąc później miałem bilet, wizę i pakowałem walizki. Siostra Leonarda, zanim zaczęła pracować w naszej szkole, siedem lat spędziła na misjach właśnie w Kamerunie. Podzieliłem się z nią swoim, wtedy już zapomnianym marzeniem, by pomagać biednym. Pamiętam, jak spytała – dlaczego nie pojedziesz do Afryki?

            Jechałem „w nieznane”. Dosłownie, nie znałem kraju, miejsca, gdzie będę, nie wiedziałem, co będę robił, nie znałem ludzi, do których jechałem. Kiedy teraz na to patrzę, myślę, że to było „wariactwo”. Na miejscu poznałem wielu wspaniałych ludzi, którzy wrócili mi wiarę w drugiego człowieka. Zobaczyłem, jak wygląda praca misjonarzy od kuchni, ich oddanie sprawie i wielką miłość, jaką mają do drugiego człowieka. Potem wróciłem do Polski. Zacząłem zapominać… Po kilku miesiącach skontaktowała się ze mną zakonnica, którą poznałem w Abong-Mbangu, była akurat w Polsce na urlopie, spotkaliśmy się. Spytała, czy nie pomógłbym jej uruchomić unitu w gabinecie (stary trup – oglądałem go podczas mojego pobytu, zjedzony przez szczury i karaluchy).

            10 września 2011 r. znowu poleciałem do Kamerunu, tym razem wyposażony w ponad 150 kilogramów sprzętu i materiałów stomatologicznych, m. in. w przekazany przez łódzkiego producenta mikroskop zabiegowy czy też w przenośny  unit. Przede wszystkim wyposażony też byłem w  dużo zapału i chęci do pracy. Miałem wsparcie wielu osób, które pomogły mi materialnie, przekazując duże ilości materiałów i sprzętu, ale również duchowo – modlitwą i życzeniami powodzenia. Tym razem miałem konkretne zadanie, które sobie wyznaczyłem w porozumieniu z siostrą Nazariuszą: uruchomić zaniedbany gabinet w przychodni w Abong Mbang, naprawić sprzęt, przygotować miejsce do pracy. Tydzień po mnie miała przyjechać tu młoda pani doktor i przejąć placówkę.

            Wydawać by się mogło, że zadanie proste – w Polsce, przy dostępie do serwisów, hurtowni, sklepów remontowo-budowlanych – tak. Ja jednak miałem to zrobić w kraju, gdzie ostatni znany serwisant takiego sprzętu zmarł w czerwcu… Miałem uruchomić gabinet w kraju, do którego przywozi się żarówki i krany, bo te dostępne w kameruńskich sklepach do niczego się nie nadają…

            Jak wyglądał mój drugi pobyt w Kamerunie, jak uruchamia się praktykę stomatologiczną w buszu, bez światła i wody? Jak rozwinęła się akcja „Dentysta w Afryce”, która trwa do dziś i angażuje bardzo wielu ludzi dobrej woli i ogromnego serca? Tego będzie można dowiedzieć się na moim blogu…

            Zainteresowanych zapraszam do lektury.