Raport NIK odnośnie NFZ

Koniec roku dla wielu placówek służby zdrowia oznacza próbę poradzenia sobie z zagadnieniem kontraktowania, by związać przysłowiowy „koniec z końcem”. Osoby prowadzące te placówki przeżywają obawę, czy NFZ zwróci im pieniądze za nadwykonania, a pacjenci nie raz stawiani są w sytuacji, gdy dowiadują się, że aktualny kontrakt na dane świadczenie medyczne już został wykorzystany.

Początek kolejnego roku oznacza niepewność pacjentów, czy dana placówka medyczna nadal będzie czynna, a podmioty medyczne nie wiedzą, jak wysokie fundusze przyzna im NFZ.
Najnowszy raport Najwyższej Izby Kontroli wykazuje (co chyba dla nikogo nie jest zaskoczeniem), że w dziedzinie zapewniania świadczeń medycznych nie dzieje się dobrze.

Co zarzuca się NFZ? Przede wszystkim dzielenie Polaków na lepszych i gorszych, ponieważ nie wszystkim zapewnia się opiekę medyczną na jednakowych zasadach. Raport NIK wykazuje, że mieszkańcy wielu powiatów byli pozbawiani opieki medycznej i musieli daleko dojeżdżać do szpitali. Np. w regionie koszalińskim nie było zakontraktowanych świadczeń na leczenie pediatryczne, intensywną terapię i pomoc anestezjologiczną – pacjenci musieli z niej korzystać w innych powiatach. Aby uzyskać pomoc stomatologiczną – musieli pokonać wiele kilometrów od miejsca zamieszkania.

NIK zarzuca również NFZ niedoszacowanie cen świadczeń kontraktowanych w porównaniu do realnych kosztów ich udzielania. W konsekwencji wiele placówek nie chce podpisywać kontraktów, aby nie ponosić strat z tytułu pokrywania kosztów leczenia. A to skutkuje pogorszeniem dostępu do opieki medycznej i dłuższymi kolejkami do specjalistów w poradniach, które zdecydowały się na podpisanie umów.
Resort zdrowia zapewnia, że w tym roku sytuacja się poprawi, jednak lekarze są innego zdania – sądzą, że wręcz się pogorszy. W najmniej komfortowej sytuacji są jednak pacjenci, którzy mają (uzasadnione w pełni) obawy, czy uda im się skorzystać ze świadczeń medycznych (na rzecz których płacą wysokie składki ZUS).

BZ

Źródło: „Polska Gazeta Codziennie”