Absurdy względne… O proteście rezydentów
Absurdy względne… O proteście rezydentów
Rezydenci głodują… Dzielni młodzi ludzie, pełni młodzieńczej naiwności i wiary, że nagłośnienie ich sytuacji wzruszy władzę i sypnie ona groszem…. Bo przecież tak nie może być!!! I tu następuje wyliczenie absurdów względnych…
Co to są „ absurdy względne”? To zjawiska, które według kanonu cywilizacji europejskiej wydają się absurdalne, ale w Polsce już niekoniecznie. A dlaczego? A bo tak już jest… Znajoma emerytowana lekarka zaczynając pracę w 1973 dostawała dodatek dla najuboższych. Minęło ponad 40 lat i nadal młodzi lekarze mają ubogo. Czyli nie żaden absurd, ale norma, tradycja, etos, misja, wyspa wolności – czyli mamy do czynienia z warcholstwem określonych grup wichrzycieli – na szczęście dosyć łatwo można zaapelować do lekarzy, by „wrócili do łóżek pacjentów” i żeby nie byli ofiarami politycznych manipulacji, bo etyka lekarska i w ogóle….
Bo jak lekarz ma 200 pln za 24 godziny, to jest okej, tradycja, etos, misja, wyspa wolności. Jak ma dosyć paranoi – to jest ofiarą politycznych manipulacji, trza, wicie, rozumicie, dać odpór. Jakby nie zadziałało, to można, jak minister Dorn (taki sympatyczny autor bajek dla dzieci) lekko napomknąć o „kamaszach” dla lekarzy – formuła pewnie aktualna, w końcu był on „trzecim bliźniakiem”.
A w ogóle, to strajkujący lekarze nie odpracowują studiów ani nie kupują jedzenia – co jest wyrazem czarnej niewdzięczności wobec społeczeństwa i zmniejsza dochody budżetowe. Tylko czekać, aż związkowcy wystosują ostrzeżenie, a kombatanci oskarżenie – na razie o nadużycie symboli, bo sprawa nie zasługuje na strajk głodowy.
Izba lekarska już po kilku dniach postanowiła poprzeć młodych kolegów – trochę trwało zanim elita medyczna uznała postulaty za słuszne. A były minister pała świętym oburzeniem… A przecież lekarze to kasta uprzywilejowana! Żaden inny zawód w Polsce nie ma specjalnych prokuratorów – wielka jest zaiste troska władzy o jakość świadczeń medycznych.
Ważne jest to, żeby lekarze nie byli przemęczeni – czyli muszą powściągnąć swą chciwość. Ne jest co prawda jasne jak tam ze sprzedażą usług w niedziele, ale w razie czego braki etatowców zatka się kontraktowcami…
Przeciętny obywatel wie jedno. Żołądki mamy takie same, a jak ktoś ma etos, no to jego problem. Nam są potrzebne stadiony i pomniki oraz wojsko do obrony wyspy wolności. Dramatyczne protesty głodowe i demonstracje poparcia mają sens w jednym przypadku – jeżeli okażą się mechanizmem integrującym środowisko do poziomu umożliwiającego powszechne ograniczenie czasu pracy lekarza do wymiaru jednego etatu.
Ale nawet taka powszechna akcja nie daje gwarancji, a nawet dużej nadziei na znaczną zmianę. Albowiem władza wie coś, o czym nie uczy się lekarzy — trup jest najtańszy!